Genesis - biografia i tłumaczenia, Muzyka- Tłumaczenia tekstów i biografie. PDF

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
BIOGRAFIA
Rockowy teatr dla elity
Rodzice Jill, Ŝony Petera Gabriela, mieszkali w starym domu, na którego
strychu znajdował się bardzo dziwny pokój. Cały w purpurze i czerni był
zdecydowanie chłodniejszy niŜ cała reszta domu. Nie wiadomo co skłoniło ich
pewnego razu by tam zajrzeć. Być moŜe złe moce, a moŜe zwykła ludzka ciekawość.
Tak, czy owak, gdy Pete i Jill wraz z Johnem, ich przyjacielem, prowadzili sobie
przyjacielską pogawędkę, nagle w pokoju diametralnie zmieniła się atmosfera.
Firanka poruszała się, pomimo Ŝe nie było wiatru, a w pokoju zrobiło się lodowato.
RównieŜ w zachowaniu Jill było coś niezwykłego. Ni stąd ni zowąd zaczęła mówić jak
w transie. Peter podszedł do niej ze świecą i gdy spojrzał na nią ujrzał obcą twarz
zamiast jej własnej. Niezwykle go to przeraziło. Incydent ten stał się inspiracją
Supper's Ready, epickiej opowieści o walce dobra ze złem. Znalazł się on na
"Foxtrot", czwartym z kolei albumie Genesis, który przyniósł im sławę i statut grupy
kultowej. Zanim to jednak nastąpiło musiało upłynąć sporo czasu.
Wszystko zaczęło się w Charterthouse, ekskluzywnej szkole z internatem w
hrabstwie Surrey. Tam, wychowywani według zasad Anglii wiktoriańskiej Peter
Gabriel, Tony Banks, Michael Rutherford oraz Anthony Phillips i Chris Stewart
nawiązali pierwszy flirt z muzyką. Ich artystycznym opiekunem został Jonathan King,
absolwent tej samej szkoły, której oni do tej pory byli uczniami. On teŜ wymyślił im
nazwę i w duŜym stopniu narzucił styl W ten sposób powstał ich debiutancki album
"From Genesis to Revelation" nagrany podczas wakacji 1968 roku juŜ z nowym
perkusistą Johnem Silverem. Ilość sprzedanych egzemplarzy tego albumu nie
przekroczyła nawet 1000 egzemplarzy. Po części spowodowała to nazwa zespołu. W
większości sklepów "From Genesis to Revelation" umieszczono w dziale z muzyką
religijną. Z drugiej strony równieŜ treść tego wydawnictwa nie była zbyt interesująca.
Wypełniały ją krótkie piosenki inspirowane przede wszystkim wydanym parę miesięcy
- 1 -
wcześniej "Days of Future Passed" The Moody Blues. Słychać tu równieŜ wpływy
przebojów Bee Gees i ballad Rolling Stonesów. JakŜe odmienna to pozycja w
porównaniu z tym, co grupa zaproponowała juŜ parę lat później... Winę za wtórność
dzieła w większości ponosił King, który robił wszystko, by nadać utworom Genesis
chwytliwości ówczesnych przebojów pop. Powodowało to konflikty między nim, a
muzykami, co w efekcie doprowadziło do zerwania kontraktu i współpracy. Mimo
niepowodzenia tego wydawnictwa i brew zdrowemu rozsÄ…dkowi Gabriel i koledzy
zdecydowali się przerwać naukę i całkowicie poświęcić muzyce.
Dopiero teraz, po uwolnieniu się spod mało rozwijającej opieki Jonathana
Kinga, Genesis rozpoczęło mozolną pracę nad wypracowaniem własnego stylu.
Pierwszym efektem tego wysiłku był "Trespass", który ukazał się w 1970 r.
Charakteryzował się on niezwykle pastelowym brzmieniem, wyczarowanym w
większości przy pomocy gitar dwunastostrunowych oraz fortepianu, organów i
melotronu. Nieco większą dawką agresji wyróŜniał się jedynie The Knife, parodia
protest songu, jakich wiele moŜna było usłyszeć w tamtych latach. śycie w trasie
wymagało wielu poświęceń i siły. A koncerty były jedynym sposobem promocji, nie
było wówczas bowiem teledysków, a singiel w przypadku Genesis nie zdawał
egzaminu. Niestety, takiego tempa pracy nie mógł znieść Antony Phillips - główny
gitarzysta i współzałoŜyciel grupy. Dlatego zdecydował się opuścić szeregi Genesis,
by poświęcić się studiom muzycznym. W tym samym czasie zespół postanowił
równieŜ zmienić perkusistę (w tym czasie był nim John Mayhew). I tak juŜ przy
samym rozruchu machiny rockowej w grupie nagle zabrakło dwóch trybów. W końcu
jednak zmiany personalne opłaciły się z nawiązką. Genesis zyskał znakomitego,
bardziej agresywnego od poprzednika, ale z równą, nie poddającą się schematom,
wyobraźnią, gitarzystę Steve'a Hacketta i świetnego perkusistę Phila Collinsa.
Obydwaj mieli juŜ na swoim koncie występy z profesjonalnymi zespołami, pierwszy z
Quiet World, drugi z Flaming Youth. W tym składzie grupa nagrała płytę diametralnie
róŜniącą się od poprzedniej. Na "Nursery Cryme" nowy gitarzysta wniósł rockowe
zacięcie, a bębniarz znacznie usprawnił sekcję rytmiczną. Utworem, który robił
największe wraŜenie by otwierający przeszło 10-minutowy The Musical Box.
Opowiada on o dwojgu dzieci: ośmioletnim Henrym i rok starszej Cynthi, która
podczas gry w krykieta, zupełnie niechcący, strąca kijem swemu młodszemu koledze
głowę. Później odnajduje tytułową katarynkę w jego pokoju i, gdy ją nakręca,
wypuszcza z niej ducha Henrego, który gwałtownie przeŜywa proces starzenia. Jak
nigdy przedtem, ani potem prym wiodła tu ostra gitara elektryczna. Zaczyna się
zupełnie niepozornie od delikatnych fraz gitary (kto wie czy nie im zawdzięczamy
wstępu do Grendela Marillion) i jak gdyby nigdy nic toczy się do przodu, aŜ do
momentu, kiedy to staruszek Henry Hamilton-Smythe, przeŜywa ekstazę. Wtóruje mu
gigantyczny, jak na tamte czasy, przyprawiający o uczucie bliźniacze Henremu
zgiełk, jakiego nigdy juŜ potem Genesis nie doznał.
Tymczasem zespół, mimo ciągłych koncertów, wciąŜ był w Anglii grupą z
drugiej ligi. Nagle jednak okazało się, Ŝe "Nursery Cryme" osiągnął czwarte miejsce
na liście przebojów we Włoszech! Inspirowani tym, faktem wybrali się tam zabierając
ze sobą dziennikarza New Musical Express. Dzięki temu mogli liczyć na pierwszy w
swej karierze większy reportaŜ ze swej działalności. Trasa po Italii okazała się
wielkim sukcesem. Grupa grała nie tylko w małych klubach, lecz równieŜ na
stadionach sportowych. Podbudowani faktem popularności poza wielką Brytanią,
przystÄ…pili do nagarnia, kolejnego albumu, majÄ…c nadziejÄ™, Åœe tym razem podbijÄ…
- 2 -
serca równieŜ rodzimej publiczności. W tym czasie koncerty Genesis stopniowo
zaczęły przekształcać w rodzaj rockowych, parateatralnych spektakli. Wynikało to ze
starań Petera Gabriela, by zabawić publiczność między poszczególnymi utworami i
podczas ich trwania. Początkowo opowiadał zabawne, często zmyślone na
poczekaniu, historyjki, jako zapowiedź kolejnej kompozycji. Logiczną tego
konsekwencją były eksperymenty z róŜnorakimi maskami i ubiorami. Na przykład
podczas trwania The Musical Box Gabriel miał w tym czasie zwyczaj schodzić ze
sceny podczas trwania długiego fragmentu instrumentalnego w środku utworu.
Podczas wejścia na finał "Katarynki" pojawiał się w długiej czerwonej sukni i masce
lisa, przypominając postać z okładki "Foxtrot" dryfującej na krze. Gdy zastosował ten
zabieg po raz pierwszy, publiczność oniemiała. Później stało się to znakiem
charakterystycznym grupy i świetnie uzupełniało muzyczną część koncertu. Z
czasem jednak te "przebieranki" zaczęły irytować resztę grupy. Twierdzili oni, Ŝe
odciąga to uwagę od samej muzyki i wkrótce moŜe dojść do sytuacji, iŜ ludzie
przestaną przychodzić na koncerty po to by ich posłuchać, a zaczną po to, by tylko
popatrzeć.
Wykorzystując moment dobrej passy Genesis wytwórnia Charisma wydała w
Sierpniu 1973 roku album koncertowy zatytułowany po prostu "Live" ukazujący
bardziej drapieŜną stronę grupy. W zestawie znalazły się same dynamiczne utwory w
rodzaju The Knife czy rozpoczynający się iście heavy metalową solówką The Return
Of The Giant Hogweed. JuŜ w trzy miesiące później ukazała się czwarta studyjna
płyta Genesis "Selling England by the Pound". Mimo zakusów grupy na podbicie
Ameryki stworzyła ona dzieło bardzo angielskie. JuŜ sam tytuł płyty to hasło
ówczesnego manifestu Brytyjskiej Partii Pracy. Muzyka z tego albumu jest niezwykle
oszlifowana, bez zadziorów znanych z przeszłości, nie pozbawiło to jej jednak polotu.
Dzięki, po raz pierwszy w Genesis zastosowanym syntezatorom, dźwięk nabrał
przestrzeni i kolorytu. Firth of Fifth, najjaskrawszy dowód na potwierdzenie tego
faktu, do dziÅ› grany jest na koncertach i naleÅœy do najbardziej udanych kompozycji
Genesis (mimo Ŝe powstał motywów wcześniej odrzuconych!). RównieŜ na "Selling
England..." znajduje się pierwszy przebój grupy I Know What I Like (In Your
Wardrobe) opowiadający o leniuchu zilustrowanym na okładce płyty. Tekstowo jest to
prawdziwa skarbnica angielskiego humoru i zabaw językiem zrozumiałych tylko przez
Brytyjczyków. KtóŜ na przykład domyśli się, Ŝe Staffordshirskie platery z The Battle
Of Epping Forest to slangowe określenie na dewiację seksualną? Nie wspomnę tu
juŜ o niezliczonych, nieprzetłumaczalnych na inne języki, grach słów. Przy tej okazji
chciałbym zrobić dygresję do strony literackiej Genesis. OtóŜ by zrozumieć teksty
grupy nie wystarczy znać języka angielskiego. Trzeba znakomicie orientować się
zarówno w mitologii, jak równieŜ znać kulturę brytyjską. Faktem jest, Ŝe większość
wesołych utworów Genesis, szczególnie tych wczesnych, jest całkowicie
niezrozumiała dla Amerykanów. To tłumaczy dlaczego Genesis był uwaŜany za
jedną z niezwykle pryncypialnych art rockowych formacji. Po prostu większość
słuchaczy spoza Anglii nie było w stanie w pełni zrozumieć treści zawartych w
słowach. A wiadomo, Ŝe niezrozumiałe zazwyczaj wydaje się napuszone i powaŜne...
Nie wiadomo czemu wielu twierdziło, iŜ następny album "The Lamb Lies Down
On Broadway" to ukłon w stronę publiczności amerykańskiej. Czy to, Ŝe w tytule
występuje nazwa dzielnicy Nowego Jorku ma juŜ świadczyć za całą resztę? Jest to
przecieŜ najbardziej zawikłany tekstowo i najtrudniejszy w odbiorze muzycznie album
Genesis. Poza tym jest znienawidzoną w ówczesnych czasach operą rockową.
- 3 -
JuŜ podczas nagrywania "The Lamb..." pojawiły się pierwsze niesnaski pomiędzy
Gabrielem, a resztą grupy. Tylko dzięki kompromisowi udało się opóźnić odejście
frontmana. Jednak zmiana w składzie była juŜ przesądzona. Następna płyta została
nagrana bez Gabriela. Nieoczekiwanie dla wszystkich, nawet dla samych członków
Genesis, nowym wokalistą został Phil Collins. Mimo pesymizmu przejawianego przez
fanów i krytykę muzyczną, która wiązała odejście Petera z ujściem z Genesis
wszelkich sił twórczych, płyta, która ujrzała światło dzienne na początku 1976 roku,
była genialna, być moŜe najlepsza w całym dorobku grupy. Wypełnił ją cykl piosenek
baśniowych w warstwie muzycznej, jak równieŜ tekstowej. Najlepszym tego
przykładem jest Squonk, opowiadający o stworzeniu, które złapane w sidła
myśliwego zamienia się w kałuŜę łez. Wielkie wraŜenie robi równieŜ Los Endos,
ostatni na płycie utwór instrumentalny, który stanowi jakby podsumowanie całej
reszty albumu, zawiera bowiem w sobie główne tematy muzyczne tegoŜ, plus
niemalŜe jazzowe improwizacje, wynikające, jak moŜna by mniemać, z fascynacji
Phila tym rodzajem muzyki (w tym czasie zresztą zaangaŜował się on w projekt jazz-
rockowy Brand X).
Jeszcze w tym samym roku, pod sam koniec grudnia, ukazał się kolejny
krąŜek czwórki muzyków "Wind and Wuthering". Tym razem recenzje były bardzo
róŜne. Często twierdzono, Ŝe album jest przesłodzony. Ci, którzy bronili "Wiatrów i
wietrzyków" podkreślali jego bajkowe piękno w konfrontacji z trwającą właśnie
rewoltą punkową, pozbawioną jakiejkolwiek fantazji. Zresztą punk wcale nie poradził
sobie z Genesis. W tym czasie kolejki po bilety na koncerty grupy ustawiały się juŜ w
nocy, a niektórym fanom nie przeszkadzała nawet burza śnieŜna.
Podczas miksowania materiału na drugi krąŜek koncertowy "Seconds Out", z
Genesis niespodziewanie odszedł Steve Hackett. W udzielanych później wywiadach
twierdził, Ŝe musiał tak uczynić, poniewaŜ nie mógł znieść juŜ rozcieńczania jego
autorskich pomysłów i ciągłej walki o czas na płycie. Wiele z, jego zdaniem,
świetnych pomysłów, odkładanych zostało na półkę, bowiem nie pasowały reszcie
zespołu. Hackett pierwsze kroki kariery solowej miał juŜ za sobą. Bowiem te jego
koncepcje, które nie znalazły poparcia u kolegów, znalazły się na jego debiutanckiej
płycie "Voyage of the Acolyte", która przyjęła całkiem pochlebne recenzje.
Tak więc grupa przystąpiła do nagrywania płyty w trójkę, a nowy album
opatrzony został znaczącym tytułem "...And Then There Were Three..." (I zostało ich
tylko trzech). Wypełniały go piosenki, zazwyczaj nie przekraczające pięciu minut.
Powoli w repertuarze grupy zaczęły pojawiać się utwory miłosne. W związku z tym na
koncerty Genesis zaczęły przychodzić kobiety, w odróŜnieniu od przeszłości, gdy
moŜna na nich było ujrzeć tylko pryszczatych studentów (jak to określił Phil Collins).
Właśnie piosenka miłosna stała się największym przebój Genesis z lat
siedemdziesiątych. Follow You Follow Me znalazła miejsce na wielu ówczesnych
składankach z kawałkami do "tańca-przytulańca".
"Duke" był kolejnym krokiem Genesis w stronę komercji. ChociaŜ z drugiej
strony był teŜ czymś w rodzaju mini koncept albumu, bowiem pierwszą jego część
wypełniał cykl utworów połączonych ze sobą opowiadających o Albercie, wiecznie
nieszczęśliwym kochanku, który zakochiwał się nie tylko w kaŜdej napotkanej
kobiecie, ale i w kaŜdym napotkanym przedmiocie (wszystko jedno czy był to
telewizor, czy drewniany drągal). W drugiej części płyty pojawiły się dwa wielkie hity
Misunderstanding i Turn It On Again, oraz dwie słodkie "przytulanki" juŜ swoimi
tytułami sugerujące treść (Alone Tonight i Please Don't Ask). Na koniec zastosowano
zabieg ekwiwalenty do Los Endos z "A Trick of the Tail": Dwa instrumentalne utwory
o charakterze flashbacku Å‚Ä…czÄ…cego album w klamrÄ™.
- 4 -
Latem 1981 roku nadszedł koszmar, będący zmorą wszystkich fanów Genesis.
Dowodem na to jak nisko mogą upaść nawet tak wspaniali artyści poprzez obranie
błędnej drogi poszukiwań muzycznych. "Abacab" z równie "zachęcającą" okładką jak
zawartością krąŜka, był produktem przeznaczonym do dyskotek. Poza Dodo / Lurker
wypełniały ją nijakie mdłe pioseneczki właśnie w konwencji ówczesnego disco. Na
szczęście panowie zboczyli nieco z tej zgubnej ścieŜki i znów wstąpili w obszary
bardziej artystyczne. "Genesis" z 1983 to płyta pełna soczystych brzmień i
stosunkowo łatwo przyswajalnych utworów. Grozę (oczywiście nie tego rodzaju co
"Abacab") moŜe budzić Home By The Sea i jego kontynuacja instrumentalna Second
Home By The Sea. Zupełnie inny charakter miał That's All muzycznie sięgający do
przebojów wodewilowych. Bardzo ciekawie prezentował się równieŜ Illegal Alien, w
zabawny sposób przedstawiający temat emigracji zarobkowej z Meksyku do stanów
Zjednoczonych. Tym razem powstał on pod wpływem muzyki latynoamerykańskiej.
W tym okresie Genesis nieco zwolnił obroty. Płyty zaczęły ukazywać się
rzadziej, co w pewnej części spowodowane było solowymi karierami członków grupy.
W związku z rosnącą popularnością Phila Collinsa, niektórzy ignoranci zaczęli nawet
nazywać Genesis Philem Collinsem, tak, jakby Banks i Rutherford byli tylko
muzykami sesyjnymi. Choć z drugiej strony rzeczywiście róŜnice, między popowym
Collinsem, a Genesis, stawały się coraz mniejsze. "Invisible Touch" z 1986 roku, to
kolejny kompromis utworów w konwencji MTV z dłuŜszymi kompozycjami. Z tym, Ŝe
raczej na korzyść tych pierwszych.
Na kolejny album trzeba było czekać pięć lat. "We Can't Dance" był wbrew
obawom miłą niespodzianką. Mimo pewnej ilości hitów panowie zaserwowali nam
równieŜ trochę ambitniejszej muzyki. Na tym tle wyróŜniają się szczególnie Driving
The Last Spike i Fading Lights. Oba przeszło dziesięciominutowe dają duŜo miejsca
na wspaniałe popisy instrumentalne, szczególnie klawiszy i perkusji. Z tej płyty
pochodzi równieŜ pewien nijaki utwór oparty na prostym riffie gitarowym, który stał
się prawdziwym megahitem (o ironio!) I Can't Dance, który w duŜym stopniu swój
sukces zawdzięczał świetnemu teledyskowi zwieńczonym w finale parodii tańca
Michaela Jacksona w wykonaniu Phila. I znów wszyscy fani Genesis musieli się
przygotować na długą przerwę osłodzona jedynie dwoma krąŜkami z zapisem
ostatniej trasy koncertowej. Niestety zamiast nowej płyty gruchnęła wiadomość o
odejściu Collinsa. Wedle jego słów komentujących ten czyn, rozstał się on z kolegami
w przyjacielskiej atmosferze, by w pełni poświęcić się karierze solowej, tak
muzycznej, jak i aktorskiej. W rzeczywistości Collins podjął swą decyzję duŜo
wcześniej, bo juŜ w sierpniu 1993 roku podczas uroczystego obiadu
zorganizowanego przez Tony Smitha. Nie podano jednak tej decyzji do wiadomości
publicznej, Ŝeby dać czas Banksowi i Rutherfordowi na zastanowienie się nad
dalszymi krokami. Tym razem bez ingerencji z zewnątrz obejść się nie mogło. Po
paru miesiącach poszukiwań do grupy przystąpili: wokalista Ray Wilson z grupy
Stiltskin i aŜ dwaj perkusiści: Nick D'Virgilio z mało znanej amerykańskiego Spock's
Beard oraz Nir Z. W tym składzie grupa przystąpiła do nagrania nowego albumu
"Calling All Stations", który ujrzał światło dzienne w okolicach września 1998 roku.
Zgodnie z zapowiedziami Banksa i Rutherforda album róŜni sie od ostatnich
płyt Genesis. Jest cięŜszy, z bardziej mrocznymi brzmieniami, krótko mówiąc rodzaj
powrotu do dawnego brzmienia. Płyta jest doskonała, poza drobnymi
mankamentami. Okazało się jednak, Ŝe odejście Phila odbiło się na muzyce Genesis
dość boleśnie. Nowi perkusiści niewiele inwencji wkładają w swoje granie. Być moŜe
stało się tak dlatego, Ŝe album skomponowany został ze wsparciem automatu
- 5 -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agus74.htw.pl