Gielo J. - Gross-Rosen, ebooki tekst
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
POWSTANIE I ORGANIZACJA OBOZUGross-Rosen to dawna, niemiecka nazwa polskiej wsi Rogoźnica w województwie wrocławskim. Gross-Ro-sen pozostanie na mapie obozów koncentracyjnych i zawsze oznaczać będzie miejsce kaźni dziesiątków tysięcy więźniów podbitej Europy.Pomysł tworzenia miejsc koncentracji i odosobnienia przeciwników politycznych zrodził się w Niemczech w okresie, gdy Hitler zdobywał władzę. Więzienia w tym czasie były tak przepełnione, że dowódca SA w Dreźnie, Edmund Heines, umieścił aresztowanych za płotem z drutu kolczastego. Sposób ten wykorzystali inni i w całych Niemczech powstały dziesiątki obozów, nad którymi sprawowały władzę lokalne instancje SA.Możliwość tzw. „uwięzienia ochronnego” („Schutz-haft”) legalizowało wydane w dniu 28 II 1933 r. Rozporządzenie wyjątkowe o ochronie narodu i państwa. Podstawą aresztowania i bezterminowego zesłania do obozu był „Schutzhaftbefehl”, czyli „rozkaz uwięzienia ochronnego”. Podlegających uwięzieniu ochronnemu nazywano w oficjalnej nomenklaturze „Schutzhaftlinga-mi .W marcu 1933 z inicjatywy i na rozkaz Hermanna Góringa założono pierwszy obóz koncentracyjny Sach-senhausen-Oranienburg. W rok później Góring pisał: do obozów „[...] musieliśmy przede wszystkim zesłać tysiące funkcjonariuszy partii komunistycznej i socjaldemokratycznej” *.W obozach osadzano nie tylko aktywnych przeciwników hitleryzmu, ale także ludzi politycznie nie zaangażowanych: naukowców, pisarzy, prawników, lekarzy, architektów, urzędników. Donos członka partii hitlerow-* Cyt. wg: A. J. Kamiński, Hitlerowskie obozy koncentracyjne i ośrodki masowej zagłady w polityce imperializmu niemieckiego, Poznań 1964, s. 126.6Plan sytuacyjny b. obozu koncentracyjnego „Gros*NOWY, UW. 0*0Z ;*.«**•«r*w'?**«*A >«<«»r——n n—.i i. > iF r ? llS-Rosen” sporządzony przez Mieczysława Mołdawęskiej do władz był wystarczającym powodem aresztowania kogoś niewygodnego. Tysiące niepewnych jutra więźniów czekało na procesy, sądząc, że mimo wszystko zachowane będą chociaż pozory praworządności. Procesy te nie miały się nigdy odbyć. Rosła liczba uwięzionych i ilość obozów. Zorganizowano obóz koncentracyjny w Dachau koło Monachium, a niedługo potem obozy w Buchenwaldzie, Flossenburgu, Mauthausen i Ravens-bruck.Po wybuchu wojny i podbiciu licznych krajów Europy hitlerowcy założyli szereg obozów na terenach okupowanych, w których — jak w obozach w Rzeszy*— umieszczano działaczy politycznych, pisarzy, intelektualistów, a także podejrzanych o jakąkolwiek działalność przeciwko okupantom. Represje te spadły na aktywne środowiska społeczne — do obozów zesłano tysiące inteligentów, robotników, chłopów. Znaleźli się w nich także pospolici kryminaliści niemieccy. Były one przeznaczone również do fizycznego unicestwiania grup narodowościowych zaliczanych przez teoretyków rasizmu do tzw. „niższych ras”.We wszystkich obozach hitlerowskich panowały ludobójcze warunki egzystencji, skazujące więźniów na nieuchronną śmierć.Do obozów kierował Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), administrował nimi Główny Urząd Administracyjno-Gospodarczy (WVHA).Gross-Rosen był początkowo filią obozu Sachsenhau-sen-Oranienburg.Obóz Gross-Rosen założono w odległości dwóch kilometrów od wsi, na zboczu łagodnego wzgórza, porośniętego bujną zielenią, kwiatami żarnowca i róż. Latem 1940 roku cywilni robotnicy niemieccy siekierami wyrąbali krzewy i wytyczyli miejsce na dwa pierwsze baraki. Przystępując do ich montażu wiedzieli, że stawiają11budowle obozu przeznaczonego dla wrogów Rzeszy hitlerowskiej, którzy mieli tutaj przybyć, pracować w kamieniołomach granitu, póki starczy sił, i wcześniej czy później umrzeć.Władcy Niemiec hitlerowskich chcieli wznieść tysiącletnie miasta z granitu. Granitowe jezdnie, krawężniki ulic, chodniki, granitowe okładziny na olbrzymich gmachach, granitowe cokoły pomników. To była — jakże tandetna, a równocześnie groźna — wizja świata, który z woli niemieckiego narodu i jego przywódców miał powstać z pracy i krwi podbitych narodów.W pobliżu Gross-Rosen leżą pokłady granitu. Występuje on w całym paśmie wzgórz od Strzegomia do Jaworu. Obóz założono w połowie drogi między tymi miastami. Baraki zbudowano równolegle do siebie. Jeden z nich, przeznaczony dla więźniów, otoczono drutem kolczastym. W rogach ogrodzenia postawiono cztery wieżyczki. Na terenie tym oprócz baraku znajdowało się drewniane koryto przeznaczone do mycia i dół z wapnem. W drugim baraku miała zamieszkać esesmańska załoga obozu.Już pierwszego dnia utopiono w dole z wapnem obywatela polskiego o nie ustalonym nazwisku. Drugą ofiarę rozstrzelano na pobliskim kartoflisku. Potem umierali inni. W jasnym świetle, w słońcu, w ciemnościach, w kamieniołomach.Pierwszy transport więźniów przybył 2 sierpnia 1940 r. z obozu macierzystego Sachsenhausen-Oranien-burg. Było ich stu: 98 Polaków i 2 Niemców. Umieszczono ich w barakach bez prycz, nie było wody, nie było kuchni. Spali pod wspólnymi kocami, myli się w drewnianym korycie i pracowali od świtu do nocy w skwarze sierpniowego słońca. Więźniowie rozbudowywali obóz — stawiali nowe baraki. Głodni, zarośnięci i brudni, wycinali drzewa i krzewy, równali teren, kopali rowy pod12fundamenty. Po paru tygodniach transport ten stopniał do kilkunastu osób.Z Sachsenhausen-Oranienburg nadchodziły nowe transporty.Obiekty tzw. „małego obozu” wznoszono do końca maja 1942 r. Więźniowie kuli w skale tarasy, przenosili ziemię, wznosili baraki. Stanęły wówczas cztery bloki przeznaczone dla więźniów i barak kuchenny. W budowie były dwa baraki szpitalne.1 czerwca 1941 r. Gross-Rosen został przekształcony w obóz samodzielny. Tego dnia na apelu porannym stanęło 360 więźniów. Nadano im nowe, kolejne numery od 1 do 360. W kilka dni później — 5 czerwca — z Sachsenhausen przybył transport więźniów, których oznaczono numerami. 361—675, a 18 czerwca — transport z Dachau. Otrzymał on numery 722—870. W dwa dni potem 120 więźniów wysłano z powrotem do Dachau, ale niedługo przywieziono transport więźniów z Sachsenhausen, których opatrzono numerami 871—1124.Machina śmierci nabrała rozpędu i pracowała na pełnych obrotach. Więźniowie umierali każdego dnia. Obozowe krematorium dymiło niemal bez przerwy. Uruchomione wiosną 1941 r., spalało jedne zwłoki w ciągu 6—8 minut. Berlińska firma „Kubitz” w specjalnej instrukcji zalecała racjonalną eksploatację urządzenia: po 2 godzinach pracy — godzina przerwy. Esesmani nie przestrzegali tych zaleceń. Wbrew przepisom spalano także po dwa ciała równocześnie. Nadmiernie eksploar towany piec psuł się często i w czasie awarii korzystano z krematorium miejskiego w Legnicy. Przed obozowym krematorium rosła hałda trupów.W lipcu 1941 r. wybudowano prosektorium przeznaczone do tymczasowego składania ciał. Był to budynek z czerwonej cegły, kryty dachówką. Znajdowały się w nim dwie umywalnie. Dokonywano w nich egzekucji,13a także wystawiano zwłoki więźnia do ewentualnego obejrzenia przez najbliższego członka rodziny. Do 1943 r. prawo to przysługiwało jedynie rodzinom więźniów niemieckich.Obozem kierowała załoga esesmańska. Na czele jej stał komendant (Schutzhaftlagerfiihrer). Był zwierzchnikiem centrali, a także utworzonych później filii. Przełożonym jego był szef Głównego Urzędu Administracyjno-Gospodarczego SS i Policji w Berlinie, gruppen-fuhrer SS (gen.-por.) Oswald Pohl. Praktycznie komendant obozu miał władzę nieograniczoną, był panem życia i śmierci podległych mu więźniów. Poszczególne filie kierowane były przez lagerfuhrerów. W okresie późniejszym, kiedy obozy otrzymały zadanie maksymalnej eksploatacji siły roboczej więźniów, komendanci obozów, osobiście odpowiedzialni za tę sprawę, mniej uwagi poświęcali organizacji życia wewnątrz obozu. Sprawy te, zarówno w centrali, jak w filiach, przeszły w ręce lagerfuhrerów. Pomocnikiem lagerfiihrera był rapport-fuhrer w randze starszego podoficera. Rapportfiihrero-wi podlegali blockfiihrerzy — młodsi podoficerowie i starsi szeregowcy SS — odpowiedzialni za poszczególne bloki mieszkalne.Gdy Gross-Rosen był jeszcze filią obozu Sachsenhausen, lagerfiihrerem był hauptsturmfuhrer SS (kpt.) Anton Thumann, który pozostawał na tym stanowisku do marca 1943 r. Po usamodzielnieniu się obozu komendantem został Gideon. Od 1943 r. do końca istnienia obozu funkcję tę pełnił hauptsturmfuhrer SS Johannes Hassen-broeck, awansowany w 1943 r. do stopnia sturmbannfu-hrera (mjra). Następcą Thumanna został hauptsturmfuhrer SS Peter Brandenburg, po kilkunastu dniach zwolniony z tego stanowiska. Objął je i pozostał lagerftihre-rem do końca istnienia obozu — obersturmfiihrer SS (por.) Walter Ernstberger.14Administracją i organizacją życia obozowego zajmowały się wydziały zwane Abteilungami. W Grosś-Rosen, podobnie jak w innych obozach, było ich pięć: 1. Kom-mandantur, 2. Politische Abteilung, 3. Lagerfiihrung, 4. Verwaltung, 5. Sanitatsdienst. Każde z wymienionych biur dzieliło się na szereg komórek organizacyjnych.Wydziałowi 1 podlegały trzy kompanie wartownicze SS w obozie głównym, a także plutony strażnicze w filiach. W skład komendantury wchodził również korpus oficerski i podoficerski. Kancelaria komendantury sporządzała wykazy posterunków, kierowała transportami, prowadziła szkolenie polityczne, bojowe i przeciwlotnicze, kontrolowała ruch pojazdów w okolicy obozu. Na czele każdej komórki stał oficer lub podoficer SS. Jeden z podoficerów — hundefuhrer — zajmował się stadem psów policyjnych.Wydział 2 podlegał bezpośrednio Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie. Wydział ten dysponował archiwum akt osobowych więźniów, cenzurował korespondencję, prowadził przesłuchania i śledztwa, wyznaczał kary i zlecał wykonywanie wyroków śmierci.Wydział 3 odgrywał najważniejszą rolę w codziennym życiu więźniów. Zatrudnieni w nim byli oficerowie SS i policja. Z...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]