Gołe panny czyli karnawał w Warszawie, eBOOKS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->113NARÓD SOBIE! 113••y1928P ™ " ™KSIĘGARNI A. C Y B U L S K I E G OW POZNANIU.CZCIONKAMI DRUKARNI DZIENNIKA POZNAŃSKIEGO TOW AKC."•OSOBY:MATEUSZ BRZESKI, urzędnik.MAGDALENA, jego żona.MARJAKLARAJADWIGA». ich córki.BEATAMICHASLADoktór PERKOWSKI.SZYDLIŃSKI, literat.BRONICZ, inżynier.MROCZKOWSKI, urzędnik.KALIŃSKI, kupiec.FRANIA, kucharka.ANDRZEJ OGAREK, strażak.KACPER, lokaj hrabiego.Pan OCETKIEWICZ.„ PIORDNOWICZ.„ PORANKIEWICZ.„ ZACOFAŃSKI.Panna PIEPRZYKOWSKA.„POPYCHALSKA.„WIECZORKOWSKA.LISTOWY.Goście — Służba —Taiïoerze — Tancerki.AKTl.Wolna okolica. Wgłębi prawie przez całą szerokość scenydworek podmiejski, porosły bluszczem. Całą scenę wypełnia ogródek z drzewami, krzakami, klombami. Stoliki,ławeczki, krzesła ogrodowe. Fiękny dzień jesienny,słoneczny.SCENA I.Beata—Marja—Klara — Jadwiga.(Za podniesieniem zasłcny, siedzą rozrzucone po scenie,przeglądając tygodniki.)Śpiew nr. 1.Kwartet.Minęło lato, minął skwar,Ucieka ptactwo w dal,Już zamilkł i słowików gwar,Lecz czyż nam lata żal?Złocistą barwę przybrał liść,Świergocze wróbli chór.Ach, najpiękniejszą jesień jestZe wszystkich roku pór!Tyś dziwnie urocza:Szumiący wiatr gra.Jadwiga,Klara.-IyJadwiga.1«\&*\nc.vw4——5 —Zapachy rezedy,I astiów woń gna!Klara.A słonko półsenneŁagodnie grzeje nas.O, polska jesieni,Tyś najpiękniejszy czas.K w a r t e t (powtarza).Tyś dziwnie urocza i t. d.Jadwiga(po śpiewie).Prześliczny poranek jesienny! Tylesłońca! Ta woń rezedy upaja! Ten laseksosnowy, tam w dali...Klara.Zachwyca się laskiem, a patrzy w stronądomu doktora Perkowskiego.Jadwiga.Wstydź się, Klarciu, być taką złośliwą...Klara.Nie udawaj niewiniątka; wiemy dobrze,żeś w doktorze zakochana.Jadwiga.Kochaj się i ty, tego ci przecież niktnie broniłKlara.Gdybym tylko wiedziała w kim!Alboż to na prowincji jest jaka młodzież?Beata.Mama ma słuszność; tatko powiniensię koniecznie postarać, żeby go przenieśli do Warszawy. Tam powychodziłybyśmy za mąż wszystkie w jednymkarnawale.Klara.Karnawał w Warszawie — cudne marzenie!Beata.Mama ma przecie teraz kuzynaw Warszawie, który jest wysokim urzędnikiem w ministerstwie, Gdyby tatkoudał się do niego o protekcję.—M a r j a.Ba, nasz tatko!.,.J a d'w i g a.To pewna, że jeżeli wnet z tej prowincjonalnej dziury nie wyjedziemy, topomrzemy wszystkie z wiankiem staro-pameńskim na głowie.—6 —_7_Beata.Stara panna z tłustym mopsem naręku — brrr!...SCENA II.Beata—Klara—Mar ja — Jadwiga—Magdalena.(Magdalena wchodzi z domu)Beata.Kiedy ona taka zwinna, jak młodykotek, ciągle wesoła, wszędzie jej pełno!Magdalena.Moja złota kołeczka. Całe nasze miastoza nią przepada.Beata.Piii! takie miasto!... Sędzia, aptekarz,doktór i dwóch urzędników z poczty!W s z y s k i e.To dziura, partykularz !...Magdalena.No, no! Uspokójcie Się!... (tajemniczo)Może się z tego partykularza niezadługowydostaniemy !Córki(wstają, okalając matkę).Magdalena.Ojciec jeszcze nie wrócił?Klara.Już? — Tatko poszedł przecież napolowanie.Magdalena.On też do polowania! Boże! Człowiek wiecznie tak roztargniony!... (oglądasię) Ale gdzież to Michasia?Wszystkie.Kotka?Klara.W lesie! pewnie się znowu drapiena drzewa. Już to ją słusznie nazywamy kotką.Magdalena.Michasia nie jest już dzieckiem, dlatego przestańcie jej dawać przezwiska,bo to już nie wypada.Mamo! czy podobna?niesiony do Warszawy?Tatko przeMagdalena.Dotąd jeszcze nie! Wiecie najlepiej,jak trudno z naszym ojcem coś przeprorwadzić.# ^—9—Córki.Ach, wiemy!Magdalena.Ale ponieważ tu niema zgoła widoków, żeby was choćby jako tako wydaćza mąż....Córki.Ach, prawda!Magdalena.Sama więc wzięłam tę sprawę energicznie w swoje ręce i napisałam dokuzyna w Warszawie, żeby użył wpływów w ministerstwie, ażeby ojca koniecznie przeniesiono. Kuzyn nie powinienmi odmówić tej przysługi — a dzisiajpowinnam otrzymać od niego stanowcząodpowiedź. No, cieszcie się panny, przyszły karnawał przetańczycie już w Warszawie !Córki.Mamusiu ! jakaś ty dobra !Magdalena.Jeżeli ojciec otrzyma propozycję, trzebażeby ją przyjął bez wahania.Jadwiga,jak jeden mąż staniemy po mamystronie !Magdalena.Zaufajcie cokolwiek i mojej energji,a przedewszystkiem cicho, sza!... ani mru,mru! nawet przed ojcem.Do widzenia! idźcie z Bogiem, mojaWojciechowo!Córki.Michasia wraca — Michasia!Magdalena.ja idę do gospodarstwa!ZostańcieM i c h a s i a(za sceną).tu Same, (wracając na miejsca)(Michasia z lewej wchodzi podczas przegrywki — kozakdziewczyna — włosy jasne rozpuszczone, sukienka porozrywana, koszyk z grzybami )SCENA III.Beata—Klara—Mar ja—Jadwiga—Magdalena—Michasia.Michasia.Wejście Michasi.I.Co znaczy to, alboż ja -wiem?Znać tajemnica jakaś w tern.Śpiew nr. 2.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]