Garnett Juliana - Wilczyca, Garnett Juliana

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Juliana Garnett
Przełożył
Robert Pucek
 Prolog
Jeżeli jesteś zbyt tchórzliwy, aby stawić czoło Normanom, to ja pójdę walczyć
w twoim imieniu.
Słowa te zawisły w powietrzu niczym wyciągnięte miecze -wyzwanie. Nagle
ucichły rozmowy, a oczy wszystkich zwróciły się w kierunku szczupłej jasnowłosej
kobiety stojącej na środku sali. Stała nieruchomo, z podniesionym czołem, patrząc
spod długich ciemnych rzęs zimnymi niebieskimi oczami. W sali oświetlonej
lampami i pochodniami nie odezwała się ani lutnia, ani lira uderzona dłonią
nieuważnego minstrela, ani żaden inny głos. Siedzący na ławach i oparci o ściany
mężczyźni wstrzymali oddech. Ceara, córka saksońskiego pana Wulfridge, w
wyzywającej pozie czekała na odpowiedź ojca.
Wiedziała doskonale, że niektórzy z obecnych chcieliby zobaczyć jej upadek.
Nie obchodziło jej jednak, co myślą. Ich napięcie można było wyczuć równie łatwo
jak ostry zapach płonących sosnowych polan i oliwnych lampek. Dla niej jednak
liczyła się teraz tylko zemsta i duma - było to wszystko, co jej zostało.
Wulfric nie żyje, a wraz z nim odeszła nadzieja i śmiech...
W jasnoniebieskich oczach lorda Balfour, w których odbijały się płomienie,
dostrzegła gniew. Nie odwróciła wzroku. Ich oczy znajdowały się mniej więcej na tej
samej wysokości, ponieważ Ceara był równie wysoka jak większość mężczyzn -
włączając w to Normanów, którzy pustoszyli jej kraj.
Uniosła podbródek, a jej długie rozpuszczone włosy opadły na nagie ramiona.
Czuła ich miękki i chłodny dotyk na skórze. Jej spódnica skrojona była w stylu, który
niektórzy nazywali pogańskim. Jednak większość mężczyzn patrzyła na krótkie szaty
Ceary z wyraźnym zadowoleniem. Lubieżni głupcy. Zamiast "haftowanego złotem
lub plecionego paska, nosiła miecz. Nie sztylet, którym posługiwałaby się przy
jedzeniu, ale prawdziwy rzymski miecz. Jeden z jej dawno już nieżyjących celtyckich
przodków zdobył go na jakimś legioniście. Ta broń była własnością jej rodziny od
setek lat, a Ceara potrafiła się posługiwać nią tak zręcznie, że żaden mężczyzna nie
odważyłby się jej zaczepić, jeżeli nie miałby po temu rozsądnego powodu.
Miecz stuknął o kamień. Ktoś zakaszlał, ktoś inny coś powiedział, ale zaraz
ich uciszono. Smugi dymu snuły się w sali, niesione zabłąkanym powiewem wiatru,
który podsycał płomienie i poruszał wiszącymi na ścianach tkaninami. Blask
 migoczącej pochodni srebrzył włosy ojca Ceary i połyskiwał na jego pobrużdżonej
twarzy. Czy on zawsze miał tyle zmarszczek?
Przysięgałem Williamowi. - Głos starego lorda Balfour przypominał
zgrzytanie młyńskich kamieni. - Nie mam zwyczaju łamania złożonych przysiąg.
Przysięgi składane pod przymusem nie muszą być dotrzymywane.
A cóż kobieta może o tym wiedzieć? - Jego usta skrzywiły się w ironicznym
uśmiechu, który sprawił, że córka się zarumieniła.
Śmiem twierdzić, że więcej niż większość mężczyzn, chociaż nie jest
sprawą kobiet decydować o własnym losie. -Ceara wzięła głęboki oddech. Powietrze
miało smak dymu, kadzidła i pozostałości po tysiącach kolacji. Wpatrywała się w
ojca, a jej serce biło coraz mocniej. - Czy zawsze musimy się kłócić? Nie możesz
wysłuchać mojej rady, tak jak słuchałeś rad Wulfrica?
- Nie, nie mogę. - Balfour pochylił się. - Nie jesteś Wulfrikiem. On nie żyje, a
ja zostałem z córką, która jest bardziej uparta niż posłuszna. Masz zaledwie
szesnaście lat, Ceara. Nie myślisz chyba, że mogłabyś zastąpić Wulfrica?
Te słowa wypowiedziane cichym głosem uderzyły w nią niczym pięści. Kiedy
odpowiedziała, jej głos nieco drżał. Opanowała go, wbijając paznokcie w dłonie.
Nie, oczywiście, że nie. Wulfric jest... był mężczyzną, podczas gdy ja
jestem tylko tępą kobietą przeznaczoną do garów i kołowrotków, a nie wojennych
narad.
Właśnie, wydaje mi się jednak, że o tym zapominasz.
Nie, ani na chwilę nie zapomniałam, że chciałbyś mnie trzymać gdzieś z
boku, nie słyszeć mnie i nie widzieć. Jednak w dawnych czasach zwracano uwagę na
to, co kobiety mają do powiedzenia. Dzisiaj Normanowie wyrządzili więcej szkód niż
Rzymianie czy nawet wikingowie. Spustoszyli cały kraj i zrobili z nas kundle
czołgające się u ich stóp. Ty jednak mówisz o przysiędze złożonej temu bękartowi
tak, jakby odłożenie broni i wykonywanie ich rozkazów było sprawą honoru!
Kiedy przerwała, drżąc cała z gniewu, jej ojciec dał znak niewolnikom.
Dwóch natychmiast do niej podeszło. W obliczu takiej zniewagi uniosła dumnie
głowę, ale nie próbowała uciekać.
- Zostaniesz odprowadzona teraz do swojej komnaty, gdzie będziesz mogła
zastanowić się nad tymi pochopnymi słowami - powiedział zimno Balfour, choć
płomienie w jego oczach płonęły żarem stu pochodni.
 Ceara patrzyła mu prosto w oczy. Tchórze. Wszyscy są tchórzami. Włącznie z
Balfourem, który jest jej ojcem i panem ich ziemi. Wulfric nigdy by nie ustąpił... Tak,
tylko że Wulfrica już nie ma, przypomniała sobie. A jednak żaden człowiek nie
zmusiłby Ceary do złożenia przysięgi wbrew jej woli.
Zmierzywszy obu niewolników jadowitym wzrokiem, skrzyżowała ramiona
na piersi. Jej kpiący uśmiech zmienił się w wymuszony grymas.
- Prędzej doczekam w mojej komnacie starości, niż poddam się temu
bękartowi z Normandii.
Balfour popatrzył na nią groźnie, potem nagle odwrócił się i odszedł. Miał na
sobie tunikę i obramowane futrem szaty barona- saksońskiego pana. Od czasu
przybycia Normanów futro nieco wy liniało, a szaty były coraz bardziej
podniszczone. Balfour kroczył powoli po pięknych wyblakłych kafelkach starożytnej
mozaiki, przedstawiającej księżyc i gwiazdy. Wszedł na podwyższenie, aby zająć
swoje miejsce na kamiennym krześle z wysokim oparciem, wyłożonym puchowymi
poduszkami i futrami.
Jesteś zuchwała, moja córko.
Tak, mój panie. - Ceara uśmiechnęła się blado. - Nauczyłam się
zuchwałości, siedząc na twoich kolanach. Wiesz jednak, że oprócz tego, iż jestem
zuchwała, mam również rację.
Balfour przyjrzał się jej uważnie.
Chciałabyś, żebym zwrócił się o pomoc do Malcolma? Mam oddać królowi
Szkotów to, czego nie wziął jeszcze król Normanów? W takim razie pytam cię, cóż to
za różnica?
Sam właśnie powiedziałeś, na czym polega różnica: lepiej oddać z własnej
woli niż pozwolić sobie zabrać.
Balfour pochylił się do przodu, a spoza jego zaciśniętych warg wydobył się
syk.
Odpowiem ci twoimi własnymi słowami: nigdy.
W takim razie skazujesz nas...
Nie! Jeżeli będę postępował uczciwie z królem Williamem, on będzie
postępował uczciwie ze mną. Wulfridge potrzebuje mężczyzny srogiego niczym wilk,
który powstrzyma najeźdźców, a nie wilczycy, która kłapie zębami i warczy za
każdym powiewem wiatru. Idź już. Pomyśl o tym, co można stracić pochopnym
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agus74.htw.pl