Goldsmith Olivia - Spóżniona moda, kolekcja mixx

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Goldsmith Olivia
Spóźniona moda
Część pierwsza
Kulisy mody
Ten, kto w modzie widzi jedynie modę jest tylko głupcem.
-
H
ONORE DE
B
ALZAC
Rozdział 1
Zwycięzcy i zwyciężeni
Karen Kahn i jej mąż Jeffrey wchodzili spóźnieni wśród błysków fleszy do hotelu „Waldorf Astoria" przy Park
Avenue. Karen czuła, że osiągnęła wszystko czego pragnęła. Tego wieczoru, jak co roku, odbywała się uroczystość
wręczenia nagrody za osiągnięcia w dziedzinie mody amerykańskiej, organizowana pod patronatem Fundacji Hollie
i Anny Oakley. Karen miała otrzymać tę trzydziestą ósmą.
Kiedy przeszli przez hall ku ozdobionej brązem windzie w stylu art deco i na chwilę przed wejściem w tłum znaleźli
się sami, popatrzyła na Jeffreya, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. Za kilka minut otoczą ją najznakomitsi
projektanci, dziennikarze mody oraz wytworne i bogate damy ze sfer, w których tę modę się nosi. Jednak, mimo całej
swej ciężkiej pracy i marzeń, że taka chwila kiedyś nastąpi, Karen z trudem mogła uwierzyć, że to właśnie ona jest
bohaterkÄ… wieczoru.
- Pracowałam niemal dwadzieścia lat na swoje pięć minut - zażartowała, a Jeffrey uśmiechnął się do niej. W
przeciwieństwie do żony, która wiedziała, że wygląda zaledwie przeciętnie, on był przystojny. Karen zdawała sobie
sprawę, że smoking może poprawić wygląd nawet brzydkiego mężczyzny, ciągle jednak zaskakiwała jąmetamorfoza
przystojnego Jeffreya, wyglądającego w wieczorowym stroju zarazem seksownie i dystyngowanie. Zabójcza
kombinacja. Połysk czarnych atłasowych klap podkreślał kolor gęstych szpakowatych włosów. Spinki z szafirami,
które mąż miał przy koszuli, Karen ofiarowała mu poprzedniego wieczoru; wiedziała, że będą doskonale pasować do
jasnoniebieskich oczu Jeffreya.
- Nie mogłaś wybrać lepszej chwili - powiedział. - To ważne, by nagrodę swego życia odebrać przed pierwszą
operacjÄ… plastycznÄ….
- Nie wiedziałam - roześmiała się. - Szczęśliwie samo się ułożyło. Chociaż, gdybym najpierw miała operację
plasyczną, mogłabym uchodzić za genialną dziewczynę.
2
- Zawsze będziesz moją genialną dziewczyną - Jeffrey uścisnął jej ramię. -Nie zapominaj, od kiedy się znamy. A
teraz przekonasz się, jak to jest naprawdę trafić w dziesiątkę.
Winda zatrzymała się na właściwym piętrze. Zanim stalowo-brązowe drzwi się otworzyły, Jeffrey pochylił głowę i
pocałował Karen w policzek, usiłując nie rozmazać jej przy tym makijażu. Jakie to szczęście być z mężczyzną który
potrafi zrozumieć, że pocałunek jest mile widziany, ale nie rozmazana szminka! Karen pomyślała, że naprawdę
udało jej się w życiu i że jest bardzo szczęśliwa. Wszystkie sprawy, z wyjątkiem stanu zdrowia, układały się jak
najlepiej. Ale może doktor Goldman ma dla niej nowiny, które... Nie, musi przestać! Nie ma sensu myśleć teraz o
tym, co Jeffrey nazywał ,Jej obsesją". Obiecała sobie i mężowi, że dzisiejszego wieczoru będzie tylko się cieszyć.
Drzwi windy rozsunęły się i Karen ujrzała Nan Kempner i panią Gordon Getty, modne damy i filiantropki z
towarzystwa, w strojach od Yvesa Saint Laurenta.
- Mogły chociaż założyć którąś z moich sukni - syknęła z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Skarbie, nigdy nie szyłaś tanich bogatych toalet, jak Saint Laurent - przypomniał jej mąż. Pocieszona, wyszła z
windy i ucałowała powietrze obok policzków obu kobiet. Jedna z nich miała na sobie białą atłasową suknię,
przybraną złotym warkoczem i paskiem zakończonym chwościkami, przypominającymi zdaniem Karen, frędzelki
przy zasłonach. Wygląda na to, że Scarlett O'Hara znowu zainteresowała się portierami. Druga dama ubrana była w
czarną koronkę na chyba srebrnym spodzie, choć w przypadku pani Getty - zakpiła w duchu projektantka, musiał być
platynowy. Obie panie traktowały swoje stroje z powagą. Nan Kempner wyznała kiedyś w wywiadzie, że jako młoda
dziewczyna „płakała jak bóbr" u Saint Laurenta na widok białego, wykończonego norkami kostiumu; zbyt drogiego
na jej kieszonkowe. Legenda głosiła, że sam Yves zszedł na dół, by poznać dziewczynę, która tak strasznie
rozpaczała.
W foyer, jak zwykle, kłębił się już tłum panów ubranych w pierwszorzędną czarną wełnę i pań we wszystkich
możliwych kolorach i typach kreacji. To zabawne, ale mężczyźni zawsze dążą do ujednolicenia; tylko książę
Windsoru miał odwagę włożyć strój wieczorowy w kolorze granatu. Jednakże, choć panowie nie przodowali w
modzie, z pewnością sprawowali nad nią władzę. Karen zdawała sobie sprawę, że mimo iż ona sama i kilka innych
kobiet odniosły sukces jako projektantki, królowali w tym biznesie mężczyźni. Większość z nich była tego wieczoru
na sali.
Paparazzi robili więcej hałasu niż zwykle. Wyglądało na to, że moda stała się nową rozrywką i choć Karen myślała o
tym nie po raz pierwszy, ciągle ją to zaskakiwało. Niemal każde wydarzenie w świecie mody przyciągało
najdziwniejszą mieszankę towarzyską - ludzi z Hollywood, gwiazdy rocka. Karen panowała nad sobą na tyle, że nie
obejrzała się, gdy wepchnięto ją na Sly Stallone'a, który przyszedł ze Swą najnowszą modelką. Paulina „Wspaniała"
stała z mężem, Ri-kiem Ocaskiem, zaś Clint Eastwood towarzyszył Frances Fisher, wyglądającej świetnie jak na
kobietę, która właśnie urodziła dziecko. Znajdowała się tu także
4
ekipa telewizyjna od Elle Halle, najwyraźniej pochłonięta próbą sfilmowania Christie Brinkley. Nie widać było przy
niej Billy Joela, ale za to David Bowie przybył z Iman, słynną modelką. I to się dzieje, pomyślała Karen, już w foyer.
Z sali balowej, w kierunku której zmierzali, dochodziła straszna wrzawa. W ciągu paru chwil Karen przywitała się z
Haroldem KodÄ… z Instytutu Sztuki Kostiumowej w Metropolitan Muzeum, z Enid Haupt, jednÄ… z najbogatszych
filiantropek wśród nowojorskich seniorek, Georginą Von Etzdorf, projektantką i łysym Beppe Modenese, który
pracował nad wizerunkiem włoskiego przemysłu odzieżowego w Stanach Zjednoczonych. Minęli Gianniego
Versace, stojÄ…cego przy swej siostrze i muzie, niewiarygodnej blondynce Donatelli. I ciÄ…gle jeszcze nie dotarli do sali
balowej. Karen pomyślała, że impreza niewątpliwie okaże się sukcesem, i była szczęśliwa nie tylko ze względu na
siebie, ale i cały świat mody.
- Zdaje się, że są tu wszyscy - uśmiechnęła się. - Przynajmniej nie wydano na moją cześć przyjęcia, na które nikt nie
przyszedł.
Nim jednak zdążyła poddać się uczuciu triumfu, ktoś jej przeszkodził.
- Ojej, czy to nie jest Kubła Kahn - rozległ się za nimi głos.
Karen skrzywiła się, odwróciła i stanęła oko w oko z Tony de Freisem, projektantem z Siódmej Alei, którego
gwiazda już przygasała.
- Karen Kahn - poprawił go Jeffrey.
- Tak, tak. Co za radość, że została nagrodzona - rzucił szyderczo. Rozejrzał się i umilkł, zaciskając usta. -1 dla mnie
urządzili raz coś takiego; niech ci to nie uderza do głowy. Wprowadzają cię na szczyt, by móc potem ściągnąć w dół
-wzruszył ramionami i odwrócił się. - Do zobaczenia na stokach.
Karen westchnęła, starając się zachować uśmiech. W każdej profesji istniała zawodowa zazdrość, wydawało się
jednak, że w świecie mody jest jej znacznie więcej . Nie była pewna, gdzie leży przyczyna. Jej matka Bella, opisując
raz stosunki panujące w pokoju nauczycielskim szkoły podstawowej, powiedziała: „Te walki są tym bardziej
paskudne, że toczą się o tak niskie stawki". Może walki między ludźmi mody przebiegały tak ostro, bo stawki były
bardzo wysokie. W latach osiemdziesiątych moda stała się przemysłem ogólnoświatowym; wchodziły w grę łupy
większe niż kiedykolwiek i wyglądało na to, że naostrzono już noże.
- A to dopiero dobry omen - szepnęła. - Czuję się jak śpiąca królewna, na której ucztę przybyła zła wróżka.
- Do diabła ze złą wróżką - rzucił Jeffrey. - Nikt już nie zwraca uwagi na Tony'ego.
- No właśnie. O to mu chodziło.
Karen uświadomiła sobie nagle, że zdobyta popularność uczyni j ą także bardziej bezbronną. Inni projektanci będą z
nią rywalizować. Tylko nieliczni podążali swoją własną drogą. Bill Blass, prawdopodobnie bogatszy niż
którykolwiek z amerykańskich kreatorów (poza Ralphem Laurenem), był zawsze przyjacielski, otwarty i nigdy z nią
nie konkurował. Jako jeden z pierwszych, uznanych
mogo-łów
świata mody okazał Karen sympatię. Jeśli nie miał
wielkiego talentu, a jego
9
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agus74.htw.pl