GWIAZDA SEZONU(1), E-Book
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->JAYNE ANN KRENTZGWIAZDA SEZONUPROLOGTrent Ravinder stał w głębokim cieniu starego bungalowu, wsłuchiwał się w szumdrzew i obserwował, jak rudowłosa królowa elfów pływa samotnie o północy.Czarująca istota: drobna, szczupła, intrygująca. Doprowadzała go do szaleństwa. Odwielu dni próbował ją pochwycić, ale zawsze, kiedy był już bliski celu, jakimś cudem sięwymykała.Myślała, że dzisiaj będzie zupełnie sama. Tymczasem Trent wybrał się na nocny,uspokajający spacer. Szczęście, przeznaczenie czy może po prostu zbieg okolicznościsprawiły, że wyszedł zza rogu bungalowu akurat wtedy, gdy dziewczyna wślizgiwała się podpowierzchnię wody w basenie. Trent zamarł bez ruchu, bojąc się, że magia pryśnie.Stał, obserwując jej samotne baraszkowanie, dopóki nie wyszła wreszcie z wody.Blade, srebrzyste światło lśniło na delikatnych piersiach i zmysłowym owalu bioder.Dziewczyna sięgnęła po ręcznik i Trent rozważał przez chwilę, czy nie wyjść zukrycia. Przecież to właśnie z jej powodu wybrał się na ten późny spacer. To ona, FilomenaCromwell, nieoczekiwanie zakłóciła mu życiowy spokój. Ten elf musi ponieść konsekwencjetego, co zrobił.Ale jeszcze nie dzisiaj. Dzisiaj niech zniknie w bezpiecznym zaciszu swej sypialni czyw jakimś innym tajemniczym miejscu. Nie należy się śpieszyć, postanowił, kryjąc się wcieniu. Niebawem zwiewna dama odkryje, że nie zdoła przed nim uciec, choćby nie wiem jakzręcznie tańczyła i umykała.Filomena będzie wkrótce należeć do niego.Trent złożył sobie tą zuchwałe przyrzeczenie i uśmiechnął się. Musi jedynieprzyciągnąć jej uwagę, pomyślał. A to nie takie proste, jak się wydaje.ROZDZIAŁ 1Filomena Cromwell bawiła się świetnie. Do restauracji Klubu Sportowego w GallantLake przybyli gromadnie okoliczni mieszkańcy, którzy postanowili zjeść tu kolację ipotańczyć. Orkiestra - choć nie renomowana grała z wielkim zapałem. Wprawdzie potrawy icała atmosfera odbiegała od tego, co można spotkać w Nowym Jorku, San Francisco czy wSeattle, ale Filomenę przyjemnie ekscytował fakt, że w tej sali wszyscy zwracają uwagę nanią i na partnera, z którym tańczy.Odchyliła głowę do tyłu świadoma, że jej długie, rude włosy opadają delikatnie naramię Trenta Ravindera. Zawsze gdy tańczyła z mężczyznami tak postawnymi jak Trent,musiała stawiać pewien opór, by nie poddać się ich mocnym objęciom. Wysocy mężczyźnichcieli na ogół dominować nad niskimi i drobnymi kobietami.Filomena znała jednak te wszystkie manewry, które pozwalały wyjść obronną ręką zpotyczek na parkiecie.Teraz roziskrzonym wzrokiem spoglądała figlarnie spod rzęs na swego partnera.- Cieszę się, Trent, że nieźle sobie radzisz w warunkach stresu - wyszeptała.Spojrzał na nią uważnie swymi zielonymi, na wpół przymkniętymi oczyma, ale jegotwarz wyrażała obojętną uprzejmość.- To jakbyśmy tańczyli w akwarium. Gdybym wiedział, że wzbudzimy aż takiezainteresowanie, nałożyłbym jaskrawy krawat i getry.Filomena zaśmiała się rozbawiona.- Na pewno to by dodatkowo ożywiło ten cały wieczór.- Nie jestem pewien - odrzekł, przyglądając się jej sukni. - Odnoszę wrażenie, żenawet jasno świecący krawat nie mógłby konkurować z twoim strojem.Powoli przesunął ręką po jej plecach, błądząc ciepłymi palcami po skórze wtrójkątnym wycięciu sukni, sięgającym od ramion do talii.- Nie podoba ci się ta sukienka? - zapytała z udanym zatroskaniem Filomena. - Jestemzdruzgotana! Zaprojektowała ją moja wspólniczka. Glenna zawsze wie, w czym jest mi dotwarzy. Mam do niej całkowite zaufanie.- Czy aby na pewno słusznie?- Bez wątpienia. Glenna wie, jak zabrać się do moich ubrań. W naszej firmie ona jestod projektowania, a ja mam wyczucie, jeśli chodzi o kolory i tkaniny. Tworzymy dobryzespół.Filomena uśmiechnęła się w duchu, widząc jak Trent patrzy uważnie na jejciemnozielony strój. Dżersej opinał szczupłą figurę. Długie rękawy i linia sukni, kończąca sięz przodu pod samą szyją, wywoływały wrażenie dyskretnej powściągliwości, zburzone jednakdzięki odważnemu rozcięciu na plecach. Tkanina spływała długą, luźną spódnicą, układającsię wdzięcznie wokół talii.- Przekaż moje gratulacje swej wspólniczce. Rzeczywiście wie, w jaki sposób cięubrać, by mężczyzna pragnął cię rozebrać. Myślę, że w świecie mody to wielki talent.Filomena uśmiechnęła się ironicznie.- Wyczuwam dezaprobatę. Nawet coś więcej. Chciałoby się powiedzieć - pruderię.Zastanawiam się, czemu poprosiłeś mnie do tańca.- Sama najlepiej wiesz, dlaczego. Filomena zaśmiała się gardłowo.- Naturalnie, wiem. Nie powinnam ci dogadywać. Wiem, że chciałeś oddać przysługęmojej rodzinie. To bardzo szlachetne z twojej strony. Nie każdy mężczyzna zgodziłby siędobrowolnie bawić mnie i ochraniać przez cały wieczór.- Myślisz, że właśnie dlatego poprosiłem cię do tańca?- Oczywiście. - Filomena kiwnęła głową z przekonaniem. - Odkąd tu przyjechałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]