Gamedec 1-2, EBOOK - KSIAZKI

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marcin PrzybyłekGamedec 1-2 - Granica rzeczywistoci; Sprzedawcy lokomotyw3gatunekGranica rzeczywistociGamedec 11. Małpia pułapkaW życiu każdego mężczyzny pojawia się moment refleksji. Nie chodzi o chwile nad kuflem w jednym z high-barów na Jagiellońska Street, lecz o ten szczególny moment, gdy człowiek zaczyna widzieć w pełnej krasie pierwszš połowę życia. Taki nastrój mnie ogarnšł, kiedy tkwiłem w swoim biurze na trzysta czterdziestym drugim piętrze linowca Stockomville wdrapujšcego się na orbitę z Cotomou - dzielnicy Warsaw City położonej w rozwidleniu rzek Vistula i Narau. To był wyjštkowo upalny marzec. Radiator regulujšcy temperaturę apartamentu pracował jak szalony. Siedziałem rozparty w fotelu, patrzyłem poprzez żaluzje na konajšce słońce i czekałem na zlecenie. Moja agencja znalazła się na skraju bankructwa. Jedna dziesišta populacji Warsaw City pogršżona była w wiatach Sensorycznych, więc rynek był olbrzymi. Ogłoszenia zamieciłem we wszystkich portalach, lecz nie tylko ja wpadłem na taki pomysł: wyroiło się mnóstwo partaczy i lamerów podajšcych za gamedeców, a będšcych zwykłymi nacišgaczami.Reputacja profesji zaczęła podupadać, i tak z powodu zgrai patałachów powoli godziłem się z mylš o zmianie zawodu.Zadzwonił telesens. W nozdrza uderzył oszałamiajšcy zapach perfum. Zanim odwróciłem się w kierunku ekranu, wiedziałem, że mam pracę. I to nie byle jakš. Chanelu nr 101 używajš wyjštkowe kobiety Powoli spojrzałem spod ronda biokapelusza i za chwilę dziękowałem stwórcy, że cień zasłaniał mi oczy, które postanowiły pospiesznie opucić moje zepsute ciało.Z ekranu patrzyła najpiękniejsza kobieta, jakš do tej pory widziałem. Okay, była podretuszowana przez gierczany make-up, ale stary wyga bez trudu rozpozna klejnot. Za niš rozpocierał się Deep Past World - jeden z najbardziej ekskluzywnych wiatów - za ona sama prezentowała stosowny image: połyskujšca łuskami obcisła sukienka rozcięta była od bioder w dół, by nie krępować ruchów; znad ramienia wystawała kolba lejzergana, dobrze wyrobiona i - spostrzegłem to od razu - często używana; całoci dopełniał napiernik z kompozytów wyrzebiony w motywy wzburzonych fal. Info wywietliło jej nazwisko. Jane Seymour. Z tych Seymourów?, zastanawiałem się, gdy usłyszałem jej aksamitny alt:- Pan Torkil Aymore?- Do usług.Poruszyła się niepewnie.- Jest pan licencjonowanym solverem, prawda?- W dzisiejszych czasach, droga pani, zawód ten nazywajš gamedecem lub, dłużej, game detectivem.- W każdym razie pomaga pan graczom? Wzišłem głębszy oddech.- Z całym szacunkiem, pani - Panno.- Panno Seymour, nie bezinteresownie.- Jaka jest pana stawka?- Najpierw muszę poznać sprawę.Kobieta rozejrzała się- Czy to jest bezpieczny kanał?Harry Norman, mój doradca i przyjaciel, twierdził, że zabezpieczenia sš solidne, lecz ostatnio gdzie zniknšł i nie mogłem go złapać. Nie miałem pewnoci.- Absolutnie, droga pani.- Dobrze. Sprawa wyglšda tak. Niedaleko stšd jest ekranowana wištynia, w której utkwił mój narzeczony. Siedzi tam już dwa dni i nie może wyjć. Próbowałam dostać się do rodka, ale nie udało się. Nie wiem, co robić.- Mam nadzieję, że nie usiłowała pani zdejmować jego hełmu?- Nie. Wiem, że to niebezpieczne.Hełmy sensoryczne stymulujš mózg impulsami grawitacyjnymi w setkach miliardów miejsc jednoczenie, dajšc wrażenie pełnego uczestnictwa w grze. Po włożeniu kasku pobudzenia te odłšczajš od ciała orodki ruchowe i czuciowe, co w slangu graczy nazywane jest dewitalizacjš. Dzięki temu centra motoryczne mogš wydawać polecenie ruchu rękš, a ta leży bezwładnie. Za to rusza się inna - w wiecie cyfrowych przepływów. Przed zdjęciem hełmu należy przeprowadzić zabieg odwrotny - rewitalizację.Mówišc o ekranowanej wištyni, panna Seymour miała na myli nielicencjonowany twór, swego rodzaju wirus zaimplementowany do Deep Past World przez jakiego dowcipnisia. Narzeczony Jane nie mógł wewnštrz budowli wyjć z gry, gdyż haker wprowadził program uniemożliwiajšcy rewitalizację. W sumie nie powinienem go potępiać. To między innymi dzięki takim jak on wcišż miałem pracę. Hakerzy to nie zabójcy. Zawsze pozostawiajš złapanym w pułapkę drogę wyjcia. Która jednak otwiera się dopiero po rozwišzaniu jakiej piekielnej zagadki. Znałem tego typu sprawy Robota niewdzięczna i wymagajšca cholernego skupienia. Może nie najdroższa, ale z pewnociš nie najtańsza. Potarłem czoło.- Panno Seymour wezmę to zlecenie za dziesięć tysięcy W razie niepowodzenia pięćdziesišt procent - ryzykowałem.Wiedziałem jednak, że DPW jest jednš z najdroższych rzeczywistoci, za makijaż i perfumy zleceniodawczyni podpowiadały, że mam do czynienia z nieprzyzwoitym bogactwem. Poza tym byłem zadłużony.Kobieta okazała się prawdziwš arystokratkš. Nie drgnęła jej brew.- Dopuszcza pan niepowodzenie?- Nie jestem geniuszem, droga pani.- Czy zdarzyło się panu zawieć?Wkroczyła na niebezpieczny teren. Postanowiłem ominšć pytanie:- Pamiętam przypadek, gdy rozwišzałem pewien problem za póno. W przypadku pani narzeczonego czas jest istotnym czynnikiem, a ja bardzo nie lubię pracować w popiechu.- Zgoda. Kiedy pan wejdzie?- Za godzinę. Gdzie jest najbliższa brama?- Przekażę panu koordynaty. Będę czekała.Po rozłšczeniu się dokonałem rutynowego oglšdu łoża. Złšczki i kontrolki wydawały się funkcjonować prawidłowo. Przeprowadziłem szybki test automasażu przeciwdziałajšcego odleżynom oraz regulatora ciepłoty ciała podłšczanego do kombinezonu. Poszedłem do lodówki i wyjšłem z kontenera zasobnik z płynem infuzyjnym. Podłšczyłem go do zaczepu:Wykonałem kilka prostych ćwiczeń fizycznych i wzišłem tusz. Odwieżony zażyłem gamepill - kapsułkę przestawiajšcš biochemiczne tory mojego ustroju na minimalizację produkcji metabolitów. Dzięki niej przez cztery doby nie musiałem się martwić o przepełnienie pęcherza moczowego i jelita grubego. Kosztowały majštek, lecz w mojej pracy były nieodzowne. Sprawdziłem czas. Byłem w cuglach. Nacišgnšłem kombinezon, podłšczyłem nanowtyczkę płynu do gniazdka na przedramieniu i wygodnie się ułożyłem. Zanim założyłem kask, zdšżyłem jeszcze pomyleć, że nie jestem pewien, czy zaryglowałem drzwi.Sprawdziłem pocztę. Jane przekazała adres bramy i numer swojego konta bankowego. Wszedłem na stronę DPW i zalogowałem się. Poproszony o uiszczenie opłaty, podałem numer panny Seymour. Za chwilę stałem przed menu z ubraniami. Przywdziałem kolczugę ozdobionš fantazyjnymi naramiennikami wraz ze stosownymi dodatkami. Z talerza ozdób wybrałem skromny tatuaż na policzkach. Na broń obrałem obosieczny topór noszony na plecach. Byłem gotowy Wydałem instrukcję transportu do wskazanego przez Jane miejsca i za chwilę podziwiałem rzadki las, wysokie paprocie, kolorowe ptaki krzyczšce wród listowia, głęboko błękitny kolor nieba cudownš muzykę otaczajšcš mnie ze wszystkich tron. Byłem w Deep Past World!Niedaleko kamiennego portalu, z którego się wyłoniłem, stała panna Seymour.- Standard? - spojrzała rozczarowana. - Sšdzi, że taki obieżywiat jak pan dorobił się jakich artefaktów.Umiechnšłem się półgębkiem. Postanowiłem nie odpowiadać na zaczepkę.- Gdzie jest ta wištynia?- Poprowadzę pana.Szedłem za niš i powoli zaczynałem żałować, że nie jestem piękny i bogaty Zaprosiłbym wówczas pannę Seymour na drinka. A tak mogłem co najwyżej popatrzeć.- Nie widzę innych Graczy - zagaiłem.- Mało ich - przyznała. - Przenieli się na wschód i polujš na smoki. Tutaj nie ma już dzikich zwierzšt. Weszlimy z Henrym, by trochę odetchnšć od realium. Potem zamierzalimy wyruszyć na łowy. I gdyby nie ta diabelska wištynia, już od dwóch dni bawilibymy się wraz z innymi - w jej głosie słychać było wyrane rozżalenie.Henry był głupcem, włażšc do jakiego budynku, kiedy obok miał takš wištynię rozkoszy, pomylałem. Za niewielkim wzgórzem, poroniętym przez skrzypy i widłaki, rozpocierała się kolorowa dolina okryta kobiercem wysokich, słodko pachnšcych kwiatów. W jej centrum przycupnęła okršgła kaplica. Zatrzymałem się i odetchnšłem. Od tej chwili każdy szczegół mógł mieć znaczenie. Otworzyłem menu screenshotów i uwieczniłem obraz całej niecki. Potem ruszyłem w lad za przewodniczkš. Wraz ze zbliżaniem się do budowli monumentalne tony ustšpiły miejsca melodii dziwnie nostalgicznej, granej na zwielokrotnionych smykach, punktowanej głębokimi uderzeniami bębna i miękkimi odciskami basów. Układ łški zdawał się być pozbawiony wzoru. Kamienne bloki wištyni również.- Pozwoli pani - odezwałem się - że najpierw sam obejrzę obiekt, a potem, jeli uznam to za stosowne, zadam kilka pytań.- Zgoda.Dziewczyna usiadła na pobliskim kamieniu. Otworzyła okno podglšdu innych zakštków wiata i pogršżyła się w zadumie.Uruchomiłem notatnik i włšczyłem nagrywanie. Dla wygody zwiększyłem jaskrawoć krawędzi obiektywu i kontrast obrazu.- Deep Past World, dzień zero, godzina - włšczyłem chronometr - czternasta czasu lokalnego. Sektor - zerknšłem na mapę. - F 45 łamane na D 334. Narzeczony klientki, Henry Jak pani narzeczony ma na nazwisko?- Wallace! - odkrzyknęła Jane.- A więc Henry Wallace uwięziony został w tym obiekcie dwie doby temuOkršżyłem strukturę, poszukujšc wystajšcych elementów, kamieni innego koloru czy zwyczajnych przycisków, które mogłyby pełnić rolę dwigni, lecz, jak się tego spodziewałem, nic nie znalazłem. ciana, wykonana z bloków piaskowca, była stosunkowo gładka, wsparta na niskiej podmurówce z otoczaków. Wróciłem do wejcia. Wyglšdało zwyczajnie. Pomiędzy dwiema białymi kolumnami mieciły się dębowe gładkie drzwi z pojedynczym kasetonem. Mosiężna klamka nie dawała się poruszyć nawet pod najsilniejszym naciskiem. Nie było dziurki na klucz. Cofnšłem się ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agus74.htw.pl