Gardell Jonas - Nigdy Nie Ocieraj Łez Bez Rękawiczek - Śmierć TOM 3, Książki Różne(1)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Jonas GardellNIGDY NIEOCIERAJ ŁEZ BEZRĘKAWICZEK3. ŚmierćPrzekład: Katarzyna TubylewiczKiedy umiłowany przez Boga Dawid był królem Izraela, pokonał Moabitów.Zwyciężonym kazał się położyć na ziemi i zaczął ich odmierzać sznurem. Rząd dwóch długościsznura – zgładzić, rząd jednej długości – oszczędzić.Tak zrobił umiłowany przez Boga król Dawid.Mierzył pokonanych Moabitów, a oni leżeli na ziemi.Sznurem odmierzano tych, których życie dobiegło już końca. Tych, dla których nadeszłachwila śmierci.Sznurem mierzono tych, co mieli przeżyć. Tak mierzone jest życie wszystkich ludzi.Zarówno twoje, jak i moje.Nie wiemy, do którego rzędu jesteśmy przypisani.Za to umiemy lepiej żyć, jeśli rozumiemy, że nasz czas jest odmierzony.Że leżymy na ziemi.A sznur się napręża.*Już jako dziecko wiedział, że w życiu musi być coś więcej poza jeżdżeniem w tęi z powrotem ciągnikiem własnej konstrukcji po ulicy Centralgatan.Co takiego mógłby robić w Hammarstrand?Raz w roku wycieczka szkolna autokarem zawsze w to samo miejsce, do wyschniętegowodospadu dziesięć kilometrów od domu.To osobliwe, że w XVIII wieku zmieniono bieg rzeki i wysuszono całe jezioro, naktórego dnie powstało Hammarstrand. Nad wyschniętym wodospadem można było popatrzeć nakamienie i skały, po których kiedyś spływała woda.Raz w roku jeździli to obejrzeć.Co poza tym?Jeden raz w ciągu semestru jechało się też do Stugun, była tam pływalnia. Tyle żew wodzie nie dało rady posiedzieć dłużej niż godzinę, bo trzeba było jakoś zdążyć z powrotemdo domu.Tak, generalnie byłoby to na tyle. Tyle miał w Hammarstrand.Choć i tak w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy Bengt dorastał, w jegomiejscowości czuło się wiarę w przyszłość.Stawiano na turystykę. Hammarstrand jest przecież pięknie położone, co do tego wszyscybyli zgodni, miało też dobre stoki narciarskie, a przede wszystkim jeden z najlepszych na świecietorów saneczkowych. Organizowano tu wielkie międzynarodowe zawody. Mieli własnegokierownika do spraw turystyki i reklamowali się jako „Szwedzka Cortina”.Problem polegał na tym, że Hammarstrand leżało aż za rzeką Indal, na zupełnympustkowiu, sto dziesięć kilometrów do Sundsvall i sto kilometrów do Östersund.Innymi słowy, nie do końca w pobliżu czegokolwiek. Zachęcenie turystów do tak długiejwyprawy nie było łatwe, mimo toru saneczkowego i atrakcji w postaci wyschniętego wodospadu.Gdyby ktoś zapytał o to Bengta, odpowiedziałby, że Hammarstrand naprawdę nie jestmiejscem, do którego warto się wybrać.Było to miejsce, z którego się uciekało.Bez względu na jego urodę.Choć rzeczywiście natura w Hammarstrand jest piękna. Temu nie można zaprzeczyć. Codo tego wszyscy są zgodni. Miejscowość ma imponujące położenie, na samym dnie doliny.Znajduje się tam elektrownia – zakład energetyczny Hammarforsen – i są też zabudowaniamieszkalne. Po tej samej stronie rzeki Pålgård znajdują się także dwa kościoły, jeden stary, druginowy, a wyżej wieś Kullsta z położonymi na zboczach gospodarstwami.Przez Hammarstrand prowadzi właściwie tylko jedna ulica.Centralgatan.To przy niej znajduje się dom starców, w którym pracowała mama Bengta, to tam sąsklepy, salony fryzjerskie, banki i cała reszta tego, co zazwyczaj znajduje się w niewielkichmiejscowościach.Zatem co można zrobić ze swoim życiem, jeśli się dorasta w Hammarstrand? Kimzostałby Bengt, gdyby stamtąd nie wyjechał?Mieli klub saneczkarski i jeszcze klub Magnusa Hussa1organizujący biegi na orientację.Poza tym oczywiście polowania, zbieranie jagód w sezonie oraz jeżdżenie ciągnikami własnejkonstrukcji, a także motorowerami, w tę i z powrotem po Centralgatan, od kiosku z hot dogamina jednym końcu ulicy do jej drugiego końca, gdzie znajdowało się „Centrum” – spory budynekz kinem i salami tanecznymi.Ale poza tym?Bengt od zawsze wiedział, że wyjedzie z Hammarstrand.Dlatego już w gimnazjumrozpoczął niecierpliwe odliczanie.Zastanawiał się, co będzie lepiej liczyć – semestry czy lata? Sześć semestrów albo trzylata. Lepiej odfajkowywać każdy semestr, bo wtedy robi się to częściej i szybciej.Dorastający w Hammarstrand chodzili do liceum w Östersund. Wprawdzie IKEA byław Sundsvall, ale i tak Świat znajdował się w Östersund.Do Świata jeździło się autobusem pocztowym.Samorząd wojewódzki zapewniał internaty dla dojeżdżających uczniów. Ten, w którymmieszkał Bengt, nazywał się Łania. Bengt mieszkał w pokoju z Thomasem, swoim najlepszymprzyjacielem. Chodzili obaj do szkoły Wargentinskolan, dwuletniej o profilu społecznym. CzyThomas był jego pierwszym chłopakiem? Na pewno całowali się ze sobą i wspólnie walili konia.Östersund także nie było tym, na co czekał Bengt, chociaż przez cały okres dorastaniabyło dla niego Światem.Zrozumiał to krótko po rozpoczęciu semestru zimowego pierwszej klasy.Czekał na coś innego.Na miejsce, do którego nie dojeżdżał lokalny, pocztowy autobus.Czekał, aż zostanie odkryty.I został.Odkryty.Jak nieznany kontynent. Jak coś, co wcześniej nie istniało.Któregoś popołudnia w czasie przerwy między zajęciami siedzieli razem z Thomasemw kawiarni i uczyli się do klasówki z historii, i wtedy do Bengta podszedł jakiś mężczyzna, którypowiedział, że zwrócił na niego uwagę, bo poszukuje młodych ludzi do nowego filmu i ciekawjest, czy Bengt mógłby wziąć udział w zdjęciach próbnych.Najdziwniejsze było chyba to, że tak naprawdę Bengt nie był nawet zaskoczony.Zawsze umiał rozpoznawać, w których dokładnie momentach zmienia się jego życie,i kiedy obcy mężczyzna podszedł do niego i jego kolegi z klasy w kawiarni Wedman,natychmiast zrozumiał, że to właśnie jedna z takich chwil.Obcy mężczyzna dał mu szansę wyjechania z Hammarstrand i Östersund, zostawienia zasobą na zawsze dzieciństwa.Bengt nie wahał się ani sekundy.*
[ Pobierz całość w formacie PDF ]