Gaston Diane - Nocne koncerty, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Diane GastonNocne koncertyTłumaczenie:Alina PatkowskaPROLOGLondyn, wiosna 1814– Pan Xavier Campion – zapowiedział kamerdyner lady Devine.– Adonis przyszedł – westchnęła jedna z młodych dam stojących obok PhillipyWestleigh. Pozostałe wymieniły ukradkowe uśmieszki.Phillipa doskonale wiedziała, kogo za chwilę zobaczą jej przyjaciółki. W drzwiachpojawił się wysoki i doskonale zbudowany młody mężczyzna. Włosy miał ciemne jakhebanowe klawisze fortepianu i dłuższe, niż wymagała aktualna moda. Młode damyrozprawiały o nim przez cały wieczór. Był głównym tematem rozmów odpoprzedniego wieczoru, kiedy to zobaczyły go po raz pierwszy w operze.– To prawdziwy Adonis! – zawołała któraś i przydomek natychmiast się przyjął.Philippy nie było w operze, ale wcześniej od nich wiedziała, że Xavier pojawił sięw mieście, i również wpatrywała się w drzwi.Xavier Campion w galowym czerwonym mundurze piechoty z East Essex wyglądałimponująco. Rozejrzał się po pokoju i jego błękitne oczy zatrzymały się na Phillipie.Skłonił się jej z uśmiechem, po czym podszedł do lorda i lady Devine.– Uśmiechnął się do nas! – zawołała cicho jedna z przyjaciółek Phillipy, ale to niebyła prawda: uśmiechnął się do panny Westleigh.Zarumieniła się. W dzieciństwie obydwoje spędzali lato w Brighton i zaprzyjaźnilisię, szczególnie tamtego lata, gdy zdarzył jej się wypadek. Podniosła rękę dopoliczka przeciętego poszarpaną blizną, której nie mogła ukryć nawet ozdobaz piór przypięta do głowy.Odwróciła spojrzenie. Pozostałe dziewczęta chichotały, szepcząc coś do siebie.Phillipa słyszała ich głosy, ale nie docierało do niej ani jedno słowo. Myślała tylkoo tym, co by było, gdyby wyglądała inaczej, gdyby jej prawy policzek nie byłoszpecony. Bardzo pragnęła mieć gładką skórę, równie nieskazitelną, jak twarzeprzyjaciółek. Mogłaby wówczas nosić we włosach tylko ładną wstążkę zamiast tejgłupiej opaski z piórami. Może wtedy Xavier Campion uznałby ją za piękność?Naraz obok nich rozległ się męski głos i jej towarzyszki zamilkły.– Phillipa?Odwróciła się i zobaczyła Xaviera tuż przed sobą.– Tak mi się zdawało, że to ty. – Oznaczało to, że zauważył bliznę. – Jakże sięmiewasz? Nie widziałem cię od lat.Pozostałe młode damy patrzyły na nich z niedowierzaniem.– Witaj, Xavier – wykrztusiła, spuszczając wzrok. – Byłeś przecież na wojnie…Odważyła się podnieść wzrok. Jej serce drgnęło na widok jego uśmiechu.– Dobrze jest być znowu w Anglii.Jedna z jej przyjaciółek odchrząknęła. Phillipa nerwowo podniosła rękę dopoliczka i naraz zrozumiała, dlaczego do niej podszedł.– Och, pozwól, że cię przedstawię.Gdy prezentacje dobiegły końca, dziewczęta otoczyły Xaviera, wypytując goo wojnę, o to, gdzie był i w jakich bitwach walczył. Phillipa cofnęła się. Zrobiła jużswoje i teraz Xavier mógł poprosić do tańca każdą z nich. Zapewne wszystkieniecierpliwie wyczekiwały tej chwili, zastanawiając się, którą spotka to szczęście.Xavier był tylko młodszym synem earla, ale jego uroda z nawiązką wynagradzałabrak tytułu. Poza tym mówiono, że ma zupełnie przyzwoity majątek.Jej przyjaciółki rozpoczęły właśnie swój pierwszy sezon i wszystkie liczyły na to,że szybko znajdą idealnego narzeczonego. Nadzieje Phillipy były znacznieskromniejsze i z pewnością nie sięgały usidlenia najprzystojniejszego młodzieńca nabalu. Nawet zupełnie zwyczajni kawalerowie nie zwracali na nią uwagi, dlaczegozatem miałby to zrobić Xavier Campion?W Brighton, gdy była jeszcze naiwnym dziewczęciem, spędzali ze sobą wieleczasu. Choć był od niej o kilka lat starszy, bawił się z nią w dziecięce gry. Budowalizamki z kamyków na plaży, stawiali babki z piasku, ganiali się po ogrodach przyPawilonie i z nosami przyciśniętymi do szyb podziwiali wspaniałe wnętrza. Czasamiw trakcie zabawy Phillipa zatrzymywała się w miejscu i wpatrywała w Xaviera,porażona jego urodą. Często przed zaśnięciem marzyła, że któregoś dnia, gdy jużbędzie dorosła, Xavier niczym książę przyjedzie po nią na koniu i zabierze ją dozamku.No cóż, rzeczywistość wyglądała tak inaczej; żaden mężczyzna nie chciałdziewczyny z blizną na twarzy. Musiała porzucić dziecinne fantazje– Phillipo? – usłyszała znowu i Xavier wyciągnął do niej rękę. – Czy uczynisz miten zaszczyt i zechcesz ze mną zatańczyć?Nie wierzyła własnym uszom i nie była w stanie wykrztusić ani słowa. Skinęłatylko głową. Przyjaciółki jęknęły z rozczarowania.Xavier zacisnął palce na jej dłoni i poprowadził ją na środek sali. Orkiestrazaczęła grać pierwsze tony melodii, którą Phillipa natychmiast rozpoznała, tak jakrozpoznawała wszystkie melodie na balach, na które chodziła. Tytuł tej kompozycjibrzmiał Nikt inny. Jakże to było stosowne. Xavier nie był podobny do nikogo innego,był absolutnie niezrównany. Na całym świecie nie było drugiego takiego mężczyznyjak on.Zaczęli tańczyć i Phillipa zjednoczyła się z muzyką. Jej ruchy były lekkie, a sercewypełniło się radością. Xavier uśmiechnął się do niej. Patrzył na nią, patrzył wprostw jej oczy.– Co robiłaś od czasu, gdy po raz ostatni bawiliśmy się na plaży? – zapytał, gdykroki tańca zbliżyły ich do siebie.Znów się rozdzielili i musiała poczekać, aż znajdzie się przy nim.– Wyjechałam do szkoły.W większości miała dobre wspomnienia. Inne dziewczęta przeważnie były dla niejmiłe i traktowały ją życzliwie. Z kilkoma zaprzyjaźniła się bliżej. Były jednak i takie,którym okrutne docinki sprawiały przyjemność i Phillipa dobrze pamiętała słowa,które boleśnie ją raniły.– Dorosłaś – zauważył z uśmiechem Xavier.– Nic nie mogłam na to poradzić. – A niech to! Czy nie mogła wymyślić jakiejśinteligentniejszej odpowiedzi?– Zauważyłem. – Roześmiał się.Znów się rozdzielili, ale jego spojrzenie nie schodziło z jej twarzy. Łączyła ichmuzyka – radosny dźwięk fletu, śpiewne tony skrzypiec, głęboki, zmysłowykontrabas. Phillipa wiedziała, że nie zapomni ani jednej nuty z tej melodii. Byłaprzekonana, że potrafi zagrać ją całą na fortepianie ze słuchu. Ta muzykaodzwierciedlała szczęście, jakie poczuła, gdy znów spotkała przyjacielaz dzieciństwa. Miłe wspomnienia ożyły i z radością patrzyła na mężczyznę, jakimXavier się stał. Muzyka zmieniła rytm i jego dłoń dotknęła jej dłoni. Dawne fantazjepowróciły jak refren.Gdy wybrzmiały ostatnie nuty, Phillipa zamrugała, jakby budziła się z pięknegosnu. Xavier odprowadził ją na miejsce.– Czy mogę ci przynieść kieliszek wina?Zawahała się, ale po tańcu zachciało jej się pić.– Bardzo chętnie, o ile nie sprawi ci to kłopotu.W jego niebieskich oczach błysnęło rozbawienie.– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.Patrzyła za nim, gdy odchodził, i w jej żołądku zatrzepotały motyle. Wrócił pokrótkiej chwili i podał jej kieliszek.– Dziękuję – szepnęła.Zdawało się, że Xavier nie ma ochoty jej opuszczać. Uprzejmie zapytał ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agus74.htw.pl