GR987. Celmer Michelle - Zmysłowa agentka, Harlequin Gorący Romans
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Michelle CelmerZmysłowa agentkaTytuł oryginału: Much More Than a MistressROZDZIAŁ PIERWSZYPoradzisz sobie.Jane Monroe poszła z parkingu do głównego wejścia siedzibykoncernu Western Oil. Zatrzymała się przed szklanymi drzwiami iwciągnęła w płuca zimne styczniowe powietrze, usiłując opanowaćzdenerwowanie.Wciągupierwszychsześciumiesięcypracywagencjidetektywistycznej Edwin Associates spędziła setki godzin przy komputerze,sprawdzając daneśrodowiskowe,tropiąc ojców ociągających się zpłaceniem alimentów i odnajdując aktywa, ukryte przez oszukańczychbyłych mężów. Udzielała również kompetentnych porad prawnych. Awszystko to prowadziło ją właśnie do tej chwili. Do jej pierwszej tajnejmisji.Zadrżała tyleż ze zdenerwowania, co wskutek porywu przenikliwegowiatru, i na wysokich obcasach nieco chwiejnie wkroczyła do holu. Przeszłaprzez bramkę z wykrywaczem metalu i machnęła identyfikatoremumożliwiającym swobodne poruszanie się po budynku, nawet w strefachzarezerwowanych wyłącznie dla najwyższych rangą pracowników.Minęła zatłoczony barek kawowy i windą wjechała na drugie piętro,gdzie miała się zgłosić do działu kadr.Niektórzy ludzie, zwłaszcza rodzice i rodzeństwo, uznaliby,żeJane,pracując w Edwin Associates, marnuje swoje kwalifikacje. Dlatego niewyjawiła, czym naprawdę się zajmuje. Sądzono,żezatrudniła się w wy-dziale prawnym miejscowej korporacji. Teraz jednak, gdy otrzymała tęsprawę i została agentkąśledczą,owa wersja nabierze pozorów1LTRprawdopodobieństwa.Miała pracować w biurze miliardera Jordana Everette'a, dyrektora dospraw operacyjnych w koncernie paliwowym Western Oil – człowiekapodejrzanego o przyjęciełapóweki sabotaż. Podstawiono ją na miejsce jegosekretarki, która udała się na urlop macierzyński. Ta sprawa była dla Janeszansą zawodową, toteż nie mogła jej schrzanić.Agencja przygotowała charakterystykę Jordana Everette’a, lecz miałają przesłać dopiero dziś wieczorem. Do tego czasu Jane musiała więc działaćpo omacku. Nie widziała nawet fotografii swego „szefa”, jednak na pod-stawie pozycji, jaką zajmował w koncernie, wytworzyła sobie jego obraz.Pod pięćdziesiątkę, zapewnełysiejący,zaokrąglony w pasie z powodunieracjonalnego odżywiania się i nadużywania whisky. Miłośnik gry w golfai cygar, akuratny i pewny siebie.Obciągnęła krótką obcisłą spódniczkę, kompletnie odmienną odtradycyjnych kostiumów, jakie zwykle nosiła. Uznano,żeEverette,zdeklarowany stary kawaler, lepiej zareaguje na kuse spódniczki i szpilki niżna spodnie i skórzane czółenka. Toteż nieśmiała i spędzająca czas głównieprzy komputerze Jane Monroe, która na pierwszą prawdziwą randkęumówiła się dopiero na drugim roku college’u, miała grać rolę seksownejsekretarki. Pierwotnie to zadanie przydzielono innej pracownicy agencji,lecz ostatecznie otrzymała je do wykonania Jane.Ona natomiast wciąż nie była pewna, czy poradzi sobie w roli tajnejagentki, ale po weekendzie spędzonym na wizytach u fryzjerki ikosmetyczki i na zakupach strojów w magazynie Macy’s oraz po zamianieokularów na szkła kontaktowe, stwierdziła ze zdziwieniem,żeistotniewygląda seksownie. Przyjechała dziś do siedziby koncernu z niezwykłym uniej poczuciem pewności siebie. Dopiero gdy wysiadała z samochodu,2LTRuświadomiła sobie, jak trudne czeka ją zadanie.Pomyślne rozwiązanie tej sprawy mogło znacznie przyspieszyć jejkarierę. Chciała zostać partnerem w agencjiśledczej,a w dalszejperspektywie osiągnąć pozycję młodszego wspólnika.Byłaby pierwszą kobietą, która wspięła się tak wysoko w hierarchiizdominowanej przez mężczyzn firmy. A raczej, która wydrapałaby sobiedrogę wzwyż pazurami, pomyślała cierpko, co zresztą byłoby teraz owielełatwiejszez nowymi, krzykliwie czerwonymi tipsami.W dziale kadr przyjęła ją starsza kobieta o surowym wyglądzie.Zmierzyła Jane taksującym spojrzeniem i powiedziała chłodno:– Witamy w Western Oil, panno Monroe.Chociaż tajni agenci często posługują się fałszywymi nazwiskami,Jane postanowiła zachować jak najwięcej elementów ze swego prawdziwegożycia.Im mniej zmyśleń, tym mniej szczegółów do zapamiętania.– Nazywam się Brown – mówiła dalej kobieta. – Zaprowadzę panią.Proszę za mną. – W drodze do windy rzuciła: – Zakładam,żebiuropośrednictwa pracy przekazało pani egzemplarz regulaminu obowiązującegow naszej firmie?– Oczywiście – odrzekła Jane.Nauczyła się go na pamięć. Przed Edwin Associates pracowała jedyniew kancelarii adwokackiej swojej rodziny – przez pięć przygnębiających latpo ukończeniu studiów, zanim wreszcie zdobyła się na odwagę, byzrealizować marzenia o zostaniu prywatnym detektywem.WjechałynanajwyższepiętrozajmowaneprzezczłonkówLTPaniBrown3Rjąkierownictwa. Jane mocno biło serce i brakowało jej tchu ze zdenerwowania– albo może z powodu modnego opiętego stanika. Przeszły przez kolejnestanowiskoochrony.przedstawiłastrażnikowi–dwudziestokilkuletniemu, ostrzyżonemu po wojskowemu blondynowi,potężnie zbudowanemu i uzbrojonemu po zęby. Mężczyzna, Michael Weiss,dyskretnie zerknął na jej nogi w szpilkach. Jane nie była niska, miała metrsiedemdziesiąt wzrostu, ale teraz czuła się jak Amazonka.Strażnik zanotował coś i uprzedził ją, by zawsze miała identyfikatorprzypięty w widocznym miejscu. Najwyraźniejściśleprzestrzegano tutajwymogów bezpieczeństwa.Gdy szły korytarzem do biura kierownictwa, przysięgłaby,żeochroniarz gapi się na jej tyłek. Nie przywykła, by mężczyźni zwracali nanią uwagę. Zazwyczaj rzucali tylko przelotne spojrzenie, jakby byłaniewidzialna lub zlewała się z tłem. Ta nowa sytuacja dosyć ją ekscytowała,mimo iż nie dotyczyła naprawdę jej. Kiedy pozbędzie się przebrania, staniesię znowu nieinteresującą Jane Monroe.Podeszły do recepcji.– To panna Monroe, tymczasowa sekretarka pana Everette’a –oznajmiła pani Brown, rzuciła Jane lekceważące, niemal wrogie spojrzenie iwyszła.Kobieta za biurkiem przewróciła oczami i spoglądając za nią,mruknęła z przeciągłym teksańskim akcentem:– Tak, pani Przemądrzała. – Wstała i uśmiechnęła się do Jane. Byłaniska, miła i dość pulchna. – Jestem Jen Walters. Witamy na najwyższympiętrze, panno Monroe.– Cześć, Jen – rzekła,ściskającjej dłoń. – Mów mi po prostu Jane.Recepcjonistkapowiedziała:– Och, skarbie, dziewczyny cię znienawidzą.Znienawidzą? Jane zamarło serce.4LTjąRzmierzyławzrokiem,potrząsnęłagłowąi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]